Niedawno firma Microsoft zaprezentowała nową odsłonę swojego kultowego komunikatu o błędzie, zwanego czule „niebieskim ekranem śmierci” (ang. Blue Screen of Death – BSOD) przez pasjonatów informatyki na całym świecie. Nowa wersja dostarcza kilka niezbędnych informacji, w tym kod QR pozwalający lepiej zrozumieć przyczynę wystąpienia błędu.
I to jest dobra zmiana. Bo nie ma nic bardziej frustrującego niż wystąpienie awarii komputera z jakiegoś niewiadomego powodu i pozostanie samemu z tym problemem. Jednakże to, co budzi zastrzeżenia, to sposób, w jaki te informacje są przekazywane – niebieski ekran śmierci zawiera kod QR (no wiecie, ten kod obrazkowy, który był modny 5 lat temu).
Pewnie wielu z Was nasuwa się pytanie: „Ale jakim cudem sposób może być to niebezpieczne?”.
Pozwólcie, że na chwilę dopuszczę do głosu swoją obsesję na punkcie bezpieczeństwa. Wyobraźcie sobie, że oszust chce ukraść dane z Waszych telefonów, na przykład szczegóły dotyczące konta bankowego. Musi uzyskać dostęp do Waszych telefonów, prawda? Czyli jedyne co powinien zrobić, to wysłać Wam plik podszywający się pod BSOD i nakłaniający do odwiedzenia strony w celu uzyskania dodatkowych informacji na temat awarii.
W momencie przeskanowania kodu swoim telefonem nieświadomie otwieracie szkodliwą stronę internetową, na której znajduje się prośba o zainstalowanie aplikacji, co w rezultacie doprowadza do zainfekowania urządzenia.
Czy nowy BSOD może być niebezpieczny?
Tweet
To oczywiście tylko teoria – nic takiego nie miało miejsca w rzeczywistości, jednakże nic nie stoi na przeszkodzie, aby taka historia mogła się wydarzyć naprawdę. Wszyscy wiemy, że istnieją inne, bardziej skomplikowane szkodliwe programy, więc dlaczego i takie nie miałyby powstać?
Po uaktualnieniu systemu Windows warto pomyśleć o zainstalowaniu skanera kodów QR na swoim telefonie. Należałoby też zadbać o solidny program antywirusowy, który ochroni telefon przed szkodliwym oprogramowaniem w razie, gdyby taki szkodnik jednak w jakiś sposób przedostał się do urządzenia.