Bezpieczne zbliżenie

Płatności zbliżeniowe mają się w Polsce dobrze i w dalszym ciągu przybywa sklepów, które posiadają odpowiednie terminale. Ta metoda płatności jest bardzo wygodna i nawet stojąc w kolejce, widzę, że

Płatności zbliżeniowe mają się w Polsce dobrze i w dalszym ciągu przybywa sklepów, które posiadają odpowiednie terminale. Ta metoda płatności jest bardzo wygodna i nawet stojąc w kolejce, widzę, że coraz więcej osób z niej korzysta. Wygoda jest niezaprzeczalna, ale co z bezpieczeństwem? W tej kwestii zdania są podzielone. Jedni uważają, że aktualne zabezpieczenia i wymaganie PIN-u dla zakupów powyżej 50 zł jest wystarczające, a inni widzą w tym możliwość nadużycia w przypadku zgubienia lub kradzieży karty.

Nie da się bowiem ukryć, że do momentu zablokowania karty może ona zostać użyta przy kilku płatnościach na kwoty niewymagające autoryzacji. Niektóre banki w swoich regulaminach mają zapisy, że w transakcjach zbliżeniowych do kwoty 150 euro (czyli na ponad 600 zł) odpowiedzialność ponosi klient i dopiero powyżej tej kwoty bank zwraca pieniądze utracone w wyniku kradzieży karty. Oczywiście można ubezpieczyć kartę na wypadek kradzieży. Dzięki temu bank zwróci nam utracone pieniądze, nawet jeżeli kwota nie przekroczy 150 euro. Niestety nie każdy o tym wie lub chce z dodatkowego ubezpieczenia korzystać.

W tym miejscu przejdę do głównego wątku – Apple Pay. W zeszłym miesiącu Apple zaprezentowało swoją nową usługę, która wykorzystuje moduł NFC do transakcji zbliżeniowych. Użycie telefonu w systemie płatności nie jest niczym nowym, jednak patrząc na rozwiązanie firmy Apple pod kątem bezpieczeństwa, muszę przyznać, że jest to rewolucja. To nie karta SIM odgrywa główną rolę, a moduł Secure Element. Klient podaje dane swojej karty, które są weryfikowane u wydawcy (przez bank), ale w samym telefonie żadne informacje o kliencie i jego karcie nie są przechowywane. Dla każdej dodanej w ten sposób karty jest tworzony unikatowy identyfikator.

Użycie telefonu w systemie płatności nie jest niczym nowym, jednak patrząc na rozwiązanie firmy Apple pod kątem bezpieczeństwa, muszę przyznać, że jest to rewolucja.

Jest to świetne rozwiązanie, ponieważ w przypadku zgubienia lub kradzieży telefonu nie musimy blokować naszej karty w banku, a dodatkowo dzięki usłudze „Znajdź mój iPhone” możliwe jest zdalne i samodzielne zlokalizowanie lub zablokowanie całego urządzenia.

Apple Pay wyróżnia się jeszcze jedną rzeczą na tle zwykłych kart zbliżeniowych. Każda transakcja jest autoryzowana odciskiem palca właściciela karty. Wykorzystuje się do tego czytnik linii papilarnych. Tym sposobem dokonanie płatności jest równie szybkie, co w przypadku tradycyjnej karty zbliżeniowej, ale nieporównywalnie bezpieczniejsze.

Podsumowując kwestię bezpieczeństwa Apple Pay w dwóch zdaniach: telefonem możemy zapłacić tylko my, ponieważ do autoryzacji potrzebny jest odcisk palca. Informacje o karcie nie są przechowywane na urządzeniu.

Na koniec smutna wiadomość – Apple swoją nową usługę wprowadził póki co jedynie na rynku amerykańskim. Szkoda, bo rozwiązanie to jest bardzo innowacyjne. Na szczęście Apple nie jest jedyną firmą, która posiada zabezpieczenia biometryczne w telefonie, i być może w niedalekiej przyszłości zobaczymy podobne rozwiązanie ze strony innych producentów smartfonów.

Porady