System systemem goniony

Ostatnia dekada przyniosła nam kolosalne zmiany w systemach operacyjnych – stały się one bardziej intuicyjne i nastawione na interakcję z użytkownikiem, a dzięki coraz lepszym podzespołom (np. procesorom) zwiększyła się

Ostatnia dekada przyniosła nam kolosalne zmiany w systemach operacyjnych – stały się one bardziej intuicyjne i nastawione na interakcję z użytkownikiem, a dzięki coraz lepszym podzespołom (np. procesorom) zwiększyła się także ich wydajność. Mimo to po każdym systemie przychodzi kolejny. Ale my – klienci, nie jesteśmy już tacy skorzy do przesiadki na nowego rumaka tylko dlatego, że ma inny (jak nam się wydaje) kolor grzywy. Jak wierność jednemu systemowi wpływa na kwestię bezpieczeństwa? Czy są jakieś przesłanki do przesiadki na nowszy system? Oczywiście, że są – w przeciwnym razie musiałbym w tym miejscu skończyć felieton.

Jeszcze kilka lat temu Microsoft, który dominuje na rynku tradycyjnych systemów operacyjnych, musiał zmierzyć się z nie lada wyzwaniem – system Windows XP robił się coraz starszy i mniej bezpieczny. Zagrażały mu nowe formy ataków, zaawansowane szkodliwe oprogramowanie oraz liczne luki, które pomimo wykrycia i znalezienia na nie antidotum nie były przez wielu użytkowników łatane.

Najbardziej spodobało mi się uświadamianie użytkowników, że zagrożenia ze strony szkodliwego oprogramowania są realne

Nie da się ukryć, że Windows XP królował na komputerach ponadprzeciętnie długo. Fakt, od momentu premiery w 2001 roku przeszedł dużą metamorfozę, jednak w gruncie rzeczy był to wciąż ten sam system operacyjny. Windows XP otrzymał trzy Service Packi, z czego najważniejszy z punktu widzenia bezpieczeństwa był dodatek drugi (SP2). Nie tylko wniósł on poprawki w postaci łatek na wykryte dziury, ale także dodał zaporę sieciową czy centrum zabezpieczeń systemu Windows. Mimo że nie były to rozwiązania idealne, pozwalały na nieco bezpieczniejsze surfowanie po Sieci. Jednak to, co najbardziej spodobało mi się w tych zmianach, to uświadamianie użytkowników, że zagrożenia ze strony szkodliwego oprogramowania są realne. Nie wiem, czy był to zabieg celowy, czy skutek uboczny wprowadzenia komunikatów o np. wyłączonej zaporze systemowej lub braku programu antywirusowego, ale w ten sposób niejeden użytkownik zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że „goły” Windows może bardzo szybko ulec zainfekowaniu. Dzisiaj widać tego efekty, bo wiele osób posiada jednak jakiś program antywirusowy. Darmowy czy płatny – to kwestia wyboru, ale najważniejsze, że wielu z nas decyduje się na ochronę. Ewoluował również sam Windows, gdyż jego najnowsza wersja jest bogata w rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo. Jednak jest to temat na inną okazję.

wykres

Źródło danych: https://www.netmarketshare.com/operating-system-market-share.aspx?qprid=10&qpcustomd=0&qptimeframe=M (dane mogą się różnić ze względu na metodę przeprowadzania badania)

Użytkownicy nie chcą zbyt często zmieniać systemu, bo dla większości jest to po prostu zbędny wydatek. Argument, że nowe wersje wprowadzają nowe funkcje i usprawnienia (także od strony bezpieczeństwa), jest dla wielu bezwartościowy. I nie ma w tym nic złego, dopóki platforma jest oficjalnie wspierana, a my nie ociągamy się z aktualizacjami. Tę sytuację porównałbym do zakupu telefonu: niektórzy zmieniają smartfon kilka razy w roku, aby móc korzystać z nowości, a innym telefon służy do wykonywania podstawowych czynności i o wymianie myślą dopiero po wielu latach jego użytkowania.

Na tym właśnie polegał wspomniany na początku problem Microsoftu. System Windows XP był bardzo popularny, a jednocześnie dla wielu użytkowników wystarczający, więc nie widzieli oni sensu w zmianie. W kwietniu 2014 roku zakończono dla niego wsparcie, a co za tym idzie, od tego momentu nowe luki pozostały niezałatane. Muszę wspomnieć, że stanowią one bardzo duże zagrożenie, nawet jeżeli na komputerze jest zainstalowane oprogramowanie antywirusowe, ponieważ istnieją zagrożenia takie jak exploity, które (ujmując sprawę w dużym uproszczeniu) dostają się do systemu dzięki dziurom, a następnie nadają sobie prawa administratora, by zainstalować np. konia trojańskiego i wykradać dane, hasła, a nawet szyfrować dyski, żądając przy tym okupu.

Myślę, że podobna sytuacja czeka system Windows 7. Teraz ma on 6 lat i powoli zbliża się do złotej jesieni żywotności, a jak widać na wykresie, posiada on ponad połowę udziałów w rynku. Nietrudno więc wywnioskować, że koniec wsparcia producenta jest już bliżej niż dalej.

Co zatem zrobić? Przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek i nie wpadać w panikę. Dopóki system otrzymuje oficjalne aktualizacje i jest wspierany, nie ma większych powodów do obaw. A co możesz zrobić dodatkowo?

  • Włącz aktualizacje automatyczne – zamiast samodzielnie sprawdzać dostępne uaktualnienia, lepiej pozwolić, by system robił to automatycznie. W ten sposób nie przeoczysz łatek czy zmian w zabezpieczeniach.
  • Regularnie skanuj komputer programem antywirusowym – oprogramowanie antywirusowe powinno cały czas monitorować pliki pobierane z internetu oraz dyski podłączane do komputera.
  • Sprawdź, jak długo Twoje oprogramowanie będzie kompatybilne z systemem – producenci niektórych aplikacji mogą rezygnować z obsługi starszych wersji systemu, dlatego przed ich pobraniem lub kupnem należy sprawdzić takie informacje na stronie twórcy konkretnego programu.
  • Rozważ korzystanie z alternatywnego systemu – jeżeli dni systemu są już policzone i zbliża się data zakończenia wsparcia, możesz zastanowić się nad systemową „emigracją”. Istnieje wiele darmowych dystrybucji systemu Linux i według mnie stanowią one bardzo dobrą alternatywę dla tradycyjnych systemów operacyjnych.
Porady