Postęp technologiczny osiąga zawrotne tempo, coraz mocniej związując się z naszym codziennym życiem, które obecnie jest traktowane jak towar. Jednak nie wszystkie nowinki są tak inspirujące i zadziwiające, jak było to kiedyś. Na przykład zwiększająca się prędkość transmisji danych w sieciach komórkowych nie przyniesie nam już takiej radości, a może nawet rodzić pytania z gatunku: „Czy da się szybciej?”.
Telewizory najnowszej generacji mogą onieśmielać raczej ceną lub swoim kształtem niż zadziwiającą gęstością pikseli. Co więcej, nikogo nawet nie obchodzi, czy urządzenia mobilne istotnie mogą wyznaczać ścieżkę lotu statku kosmicznego na Marsa.
Nie bardzo zaskakuje też fakt, że zdjęcia nagiej Kim Kardashian wywołały prawie tyle samo zamieszania, co lądowanie sondy na komecie oddalonej 400 milionów kilometrów od Ziemi (notabene stało się to 12 listopada 2014 roku, a przy tworzeniu sondy znaczący wkład miała także Polska). Zauważyłem efekt uboczny przedawkowania technologii: jesteśmy znacznie mniej ostrożni w kwestii naszego bezpieczeństwa i w ogóle nie myślmy o skali zagrożeń – ani tych realnych, ani tych teoretycznych. A przecież one również rozwijają się wraz z postępem technologicznym i w ciągu zaledwie najbliższych 5 do 10 lat staną się powszechnym problemem.
Przyszłość high-tech– czy jest bezpieczna?
Interesujące jest to, że im bardziej wyszukana i rozwinięta staje się technologia i internet, tym bardziej nasz świat jest zagrożony. Zatem, jak niebezpieczna może być nasza przyszłość? Spójrzmy.
Nieruchomości i własności
Inteligentne domy wciąż są luksusem niedostępnym dla przeciętnego człowieka. Lecz dzięki wszechobecnym gigantom technologicznym, takim jak Google czy Apple, może za kilka lat wielu z nas będzie siedziało w pokojach gościnnych naszpikowanych inteligentnym sprzętem. Urządzenie mobilne samo będzie mogło kontrolować klimat, oświetlenie, system zabezpieczający dom i sprzęt gospodarstwa domowego.
Ta sama koncepcja dotyczy aut. Volvo i BMW już oferują podstawowe funkcje kontroli samochodów i możliwość jego nadzorowania przy użyciu smartfona czy tabletu. W ciągu kilku najbliższych lat wiele modeli klasy średniej prawdopodobnie będzie posiadało takie funkcje w standardzie. Co więcej, koszt zastosowania tej technologii jest nieporównywalnie niższy od kosztu samochodu.
Pomimo ogromnego postępu technologii, niektóre systemy wciąż mają wiele wspólnego ze zwykłymi kłódkami. Nieważne, jak potężny będzie system – po silnym uderzeniu w newralgiczne punkty kłódka może być zniszczona w mgnieniu oka.
Ponadto, wszystko może być jeszcze łatwiejsze, gdy złoczyńca będzie posiadał klucz albo nawet tylko możliwość jego uzyskania. Używając smartfona jako klucza głównego, haker może z łatwością uzyskać dostęp do czyjegoś domu lub auta w ciągu kilku godzin, jeśli nie minut. Doskonałym przykładem mogą być niedawno zademonstrowane przykłady zhakowania inteligentnego domu i inteligentnego samochodu.
Podobne pokazy udowodniły, że hakowanie domów i aut posiadających większą ilość elektroniki może prowadzić nie tylko do kradzieży. Po uzyskaniu dostępu do centralnego systemu kontroli przestępca może także wykonywać określone zadania. Na przykład może zamknąć ludzi w środku, ingerować w system ogrzewania, zmienić skład wody pitnej, albo nawet kontrolować układ hamulcowy i kierowniczy w samochodzie. A wszystko to można wykonać zdalnie, bez posiadania bezpośredniego dostępu do przycisków, pokręteł czy systemów.
Pieniądze
„Klasyczni” złodzieje bankowi, którzy używają broni, zakładników i specjalnych aut, to już przeszłość. Zastąpili ich ludzie, którzy wiedzą, jak wykorzystać luki w systemach bankowości elektronicznej i płatnościach online, i którzy z biegiem czasu będą coraz sprytniejsi.
Jeśli nosisz ze sobą pieniądze na zakupy, widzisz, jak znikają z portfela i lądują w kasie. A co się dzieje, gdy dotykasz swoim telefonem małej czarnej skrzynki? Tu sprawa nie jest już tak klarowna. Wtedy ani kupujący, ani sprzedawca nie mogą być na 100 procent pewni, ile pieniędzy zostało pobrane i gdzie trafiły.
Coraz powszechniejsze wykorzystanie systemów płatności cyfrowej w miejsce gotówki staje się też świątecznym prezentem dla cyberprzestępców. Znacznie łatwiej jest manipulować informacjami niż korzystać z rzeczywistych przedmiotów. Obawiam się, że należy już stale kontrolować swoje bajty, które mogą rozpływać się w różnych kierunkach, ponieważ tak naprawdę to Twoja ciężko wypracowana pensja.
Dane osobiste
Dawno minęły czasy, gdy przechowywaliśmy rodzinne pamiątki w jednym dużym kartonowym pudle, położonym gdzieś w schowku, a nasze filmy, płyty CD i inne przedmioty przechowywaliśmy na nośnikach wymiennych i dyskach twardych. Dzisiaj coraz więcej użytkowników internetu przechowuje dane osobiste w chmurze. W wielu przypadkach objętość tych danych przewyższa całkowitą objętość danych znajdujących się na dyskach fizycznych.
Wciągu kilku lat systemy lokalnego przechowywania prawdopodobnie staną się reliktem używanym na własną rękę jedynie przez bardzo ostrożnych użytkowników. Logika przemawiająca za tym trendem jest następująca: po co zapychać Ultrabooka, jeśli możesz przechowywać wszystko w chmurze i mieć dostęp do swoich plików z dowolnego miejsca na świecie?
Jest tu jednak haczyk: gdy Twoje dane (zdjęcia, dokumenty, filmy, a nawet korespondencja) znajdą się w chmurze, nie będą już należały tylko do Ciebie. Prawo do nich ma wtedy każdy, kto jest właścicielem chmury. Było tak 5 lat temu i nadal tak będzie.
Wygląda na to, że nie ma od tego ucieczki. W ciągu kilku najbliższych lat firmy takie jak Google prawdopodobnie będą miały aktualne cyfrowe „modele” milionów ludzi korzystających z internetu. Co więcej, możliwe jest, że dane na temat Twojego zdrowia, stylu życia, odwiedzanych miejscach i preferencjach będą mieszać się z tonami „selfies” i SMS-ami. Lubisz meldować się w ekskluzywnych hotelach i nosić opaski fitnessowe, prawda?
Nie mogę Ci w tu pomóc, ale mogę polecić grę „Watch Dogs” i film „Szklana pułapka 4″. Obie fabuły mają ważne wspólne elementy: miasto zarządzane przez ujednolicony system poleceń, mieszkańców miasta oraz człowieka posiadającego nieograniczony dostęp do prawie wszystkich urządzeń elektronicznych. Wiele z tego, co dzieje się w filmie i grze, już dzieje się naprawdę – co jest przerażające.
Jeśli dodamy do tego nieustannie ewoluujące szkodliwe oprogramowanie, niemożliwą do zatrzymania inwigilację w internecie, a także całkowitą nieodpowiedzialność i nieświadomość użytkowników, zobaczymy, że nasza przyszłość to przypuszczalnie zorganizowany, zaawansowany technologicznie, zły świat. W świecie tym miasto może zanurzyć się w chaosie po dotknięciu jednego przycisku, ludzie należą do korporacji, a 15-letni haker może kraść miliardy dolarów z powodu literówki w kodzie systemu bankowości online.
A może to wszystko nie obróci się w aż tak złą stronę.