Badacz bezpieczeństwa Chris Rock odkrył, że bardzo łatwo można zabić człowieka – w sensie prawnym, a nie tym, który niesie moralne i prawne konsekwencje. Do tego celu potrzeba jedynie komputera z dostępem do internetu, nieco wiedzy i zdrowego rozsądku. Nawet nie musisz niczego hakować – wszystkie serwisy, których będziesz potrzebował, istnieją i są w 100% legalne.
Chris Rock rozpoczął swoje badanie po incydencie, w którym jeden ze szpitali w Australii omyłkowo „uśmiercił” 200 pacjentów. Wymyślił on, że jeśli jakaś sytuacja może pojawić się w systemie elektronicznym przez przypadek lub w wyniku błędu, to można ją także stworzyć celowo.
https://twitter.com/DailyMirror/status/499816570261352448/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw
Dokument oficjalne potwierdzający czyjąś śmierć nazywa się aktem zgonu. W wielu krajach dokument ten można uzyskać w drodze aplikacji elektronicznej. Na przykład w Stanach Zjednoczonych można skorzystać z serwisu internetowego Electronic Death Registration System (EDRS). Aby stworzyć taki dokument, należy zalogować się do tej witryny jako lekarz.
Podczas rejestrowania się w serwisie należy wprowadzić informacje weryfikujące fakt, że jest się doktorem: imię, numer licencji i widniejący na niej adres. Co więcej, wszystkie te informacje możesz znaleźć w kalifornijskim serwisie internetowym. Mówiąc krótko, możesz bez problemu zalogować się do systemu ESDR jako doktor z Kalifornii.
Kolejną osobą biorącą udział w procesie sporządzania aktu zgonu jest właściciel zakładu pogrzebowego. Co ciekawe, w niektórych stanach (i niektórych krajach, np. w Wielkiej Brytanii czy Australii), aby zostać taką osobą, nie musisz przejść szkolenia ani posiadać certyfikatu. Składasz aplikację, czekasz na potwierdzenie i zostajesz właścicielem zakładu pogrzebowego.
Oczywiście musisz wiedzieć, jak poprawnie wypełniać akty zgonu. Możesz wspomóc się specjalną aplikacją specjalnymi poradnikami dla lekarzy i dyrektorów, a możesz też zwyczajnie poszperać w Google’u i uzyskać wszystkie potrzebne informacje niemal na poczekaniu. Poza tym konieczne jest wypełnienie oświadczenia o spełnianiu woli i testamentu (co także można wykonać bez przeszkód). I to w zasadzie tyle.
Co ciekawe, serwisy związane ze śmiercią często są wyposażone w specjalne przyciski do zarejestrowania zgonu masowego. Funkcja ta była początkowo stworzona do zgłaszania śmierci np. po katastrofach, ale może też zostać użyta do wirtualnych „masowych mordów” przez każdego, kto chce odegrać rolę Bendera Rodrigueza.
https://twitter.com/McMannofthepeop/status/589117758861869056/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw
Proces odwrotny — tworzenie aktu urodzenia — jest bardzo podobny i wcale nie wymaga dziewięciu miesięcy. Właściwie łatwiej jest wirtualnie powołać kogoś do życia niż uśmiercić. Po pierwsze, nie potrzebujesz w tym przypadku właściciela zakładu pogrzebowego. Po drugie, możesz zalogować się jako położna, a nie jako lekarz. Oczywiście wszystkie wymagane informacje o położnych można znaleźć na wyżej wymienionych kalifornijskich stronach i podobnych serwisach w innych krajach.
#DefCon23: Jak „zabić” człowieka przy pomocy klawiatury
Jest mnóstwo powodów, dlaczego ktoś chciałby zabić lub powołać do życia inną osobę. Oszustwo, zemsta, powstrzymanie kogoś itp. Być może bardziej interesujący a mniej oczywisty scenariusz to stworzenie osoby całkowicie wirtualnej, która jednocześnie będzie spełniała wszelkie wymogi prawne, a której będzie można w dowolnym momencie się pozbyć. Można to porównać to do wszystkich fałszywych osobowości zarejestrowanych w sieciach społecznościowych, lecz w prawdziwym życiu!
Zabawny fakt: gdy jest się oficjalnie uznanym za zmarłego, prawne zmartwychwstanie może być dosyć skomplikowane. Pewien człowiek został omyłkowo uznany za zmarłego po tym, jak zaginął na kilka lat. Chciał, aby mu przywrócono status prawny, lecz sędzia powiedział, że jest zbyt późno — prawo w Ohio dopuszcza możliwość zaskarżenia decyzji o śmierci przez trzy lata. Po tym czasie nic nie można zrobić.